szukajac idealnego kempingu szybko zmienilismy nasz cel na "poszukiwanie JAKIEGOKOLWIEK" kempingu!!
Okazuje sie, ze w promieniu 100km od Reykjaviku nie ma praktycznie NICZEGO!!!
Zjechalismy w sumie 500km szukajac czegos, zjezdzajac z glowych drog kierowani malymi znakami "kemping" tylko poto, zeby sie rozczarowac. Wiekszosc znakow jest nieatualna i prowadzi do nikad! NA ISlandii odnieslismy wrazenie, ze zaprzestano inwestycji w rozbudowywanie kempingow, a skupiono sie na hotelach, motelach i pensjonatach czyli tym, na czym mozna tak naprawde niezle zarobic. Jest tu bowiem pelno turystow w podeszlym wieku, jezdzacych autokarami, od hotelu do hotelu i placacych krocie za pokoj. Kempingi sa tu bardzo zaniedbane i jak ktos sie przyzwyczail do warunkow skandynawskich... gdzie sa pralki, suszarki, prysznice, kuchenki, swieze buleczi o poranku, lodki i kajaki przy przystani... itd itp... to sie moze mocno rozczarowac :)
Byc moze ma to tez zwiazek z pogoda, ktora tutaj jest nieprzewidywalna i gro turystow woli jednak spedzic noc pod sucha koldra niz w mokrym spiworze...
No nic, my niestrudzenie szukalismy dalej - tym razem obierajac kierunek na zachod.