Drugi koniuszek swiata, na ktorym moglabym spedzic reszte zycia lezy w Saksun. Malutkiej miejscowosci, z paroma domkami, malutkim bialym kosciolkiem, pieknie polozonym miedzy gorami jeziorem i tajemnym przejsciem na plaze skrywajaca w sobie miliony muszelek. Spacer przy odplywie a powrot przy przyplywie sprawil ze mielismy lekko mokre buty i spodnie. Ale pogoda znowu nas nie zawiodla a trasa byla wysmienita. Znowu pustawo i oprocz doslownie paru osob, nikogo w promieniu kilku kilometrow. Cisza i szum morza, skrzek ptakow odbijajacy sie gdzies miedzy klifami. Niezapomniane!