Rano ucieklismy przed niewielka mrzawka i ruszylismy do kanionu Asbyrgi. Bardzo fajne miejsce, spokojne i wyciszone. Polecam spacer az do samego konca kanionu, nad jeziorko. Duzo ptakow, ladny zakatek.
Potem szybkim tempem do Husaviku, zeby zdazyc na wyprawe na wieloryby! Udalo sie, ale wcale nie bylo to trudne, bo statki w sezonie wyplywaja kilka razy dziennie (jest ogromne zapotrzebowanie). Do tej pory bylismy troche sceptycznie nastawieni do tego rodzaju tyrustycznych atrakcji, ale nie wiedziec czemu tym razem szybko podjelismy decyzje i chwile pozniej ubrani w sztormiaki siedzielismy juz na pokladzie, z aparatem wycelowanym na morze :)
Na lodzi panuja proste zasady - kazdy sie rozglada, a jak cos zobaczy to krzyczy "na piatej, na 3;15, na pierwszej" - i wtedy wszyscy leca z jednej burty na druga we wskazanym kierunku, zeby choc przez chwile zobaczyc wynurzajace sie z wody wielkie ciesko, a raczej jego kawalek. TRzeba przyznac ze mielismy duzo szczescia, bo akurat zaraz pod powierzchnia wody znajdowala sie wielka lawica ryb, a plywajace humbaki byly bardzo glodne. zrobily nam niezle show odslaniajac pratycznie wiekszosc swoich ogromniastych cialek na pokaz. Po ok 3 godzinach wrocilismy do portu, zadowoleni, z pelnymi kartami pamieci w aparatach.
---
koszty:
1600 isk kemping
600 sek wieloryby