Z Uppsali wyruszamy o godzinie 4 nad ranem... nieludzka to pora, ale jak ktos chce jeszcze tego samego dnia znalezc sie w Mombaju... to wstaje, zaklada plecak na ramie i nie marudzi :)
Tak tez zrobilismy.
Tu w Szwecji zima na calego, wiec z domu wychodzimy poubierani w kurtki, czapki i zimowe buty. To wszystko (oprocz niewiedziec czemu kurtek, ale wydawalo nam sie, ze przeciwdeszczow Bergsony moglby sie nam przydac) zostanie potem w samochodzie Michiela - naszej dobrej duszy, ktora to nie wiedziec czemu chciala wstac tak wczesnie i zawiesc nas na Arlande.