Rano wyruszylismy na wycieczke pod skale zwana domkiem, opisywana w przewodniku. niestety sama skala okazala sie malo ciekawa. Po paru obowiazkowych fotkach juz mielismy ruszac dalej, kiedy zobaczylismy, ze cos szarego rusza sie na pobliskiej czarnej plazy. Po zmianie obiektywu okazalo sie, ze to cale wielgachne stado fok szarych odpoczywajacych sobie na mierzeji. W te pedy ruszylismy na plaze. Zdazalo nam sie wyspotowac juz foki i w Szkocji i w Norwegii, ale nigdy tak wiele naraz! Chetnie spedzilibysmy na tej plazy wiecej czasu, ale zostalismy przegonieni przez stada niebezpiecznie nadlatujacych wydrzykow broniacych swoich mlodych i gniazd ukrytych w zaroslach i trawach.
Zadowoleni z odkrycia ruszylismy dalej.
Jeszcze tego samego dnia skoczylismy na pobliska twierdze w bazaltowych skalach (nie polecamy), a potem juz pognalismy na poludnie w strone Husafell.
Kemping z hot tubami!!! i kuchenka oraz prysznicami "no limit"!!! i mimo malej mrzawki, reszte wieczoru spedzilismy plawiac sie w hot tubach, z piwkami w reku, najedzeni do syta po goracej kolacji! mniaaaaaaaam
---
koszty:
1800isk za kemping